Podhale poległo w walce o byt w PLH
Na początku zawodów mecz ostatniej szansy zupełnie nie przypominał wczorajszego pojedynku. Słowa pochwały należą się graczom z Szarotką na piersi przez przeważającą część pierwszej tercji. To właśnie Górale są stroną atakującą. Zmuszone do defensywy „Stalowe Pierniki” łapią karę w piętnastej minucie, a chwilę potem Neupauer otwiera wynik spotkania. Podhale gra tak jak oczekują tego jego fani. Zaledwie minutę później dochodzi do totalnego zamieszania pod bramką Plaskiewicza, ale tym razem nie ma podwyższenia rezultatu. Dopiero w trzynastej minucie Toruń przeprowadza swoje pierwsze niebezpieczne akcje zwiastując to, co najgorsze dla Podhalan. Dwie minuty później kara „Jastrzębia” nic nie zmienia na Tor-Torze, a nawet Podhale miało wyśmienitą sytuację na drugą bramkę. Co się odwlecze to nie uciecze – mówi stare przysłowie? Zaraz po opuszczeniu ławki kar Jastrzębski podwyższa prowadzenie. I właściwie tyle dobrego możemy powiedzieć o skuteczności naszych zawodników, bo potrzeba zaledwie trzech minut by wszystko szybko legło w gruzach. Toruń pokazuje swoją niezaprzeczalna wartość doprowadzając w końcówce do remisu. Wszystko zostaje zmarnowane.
Zaledwie rozpoczęliśmy drugą tercję, a już mamy bramkę dla miejscowych. Rajski przepuszcza strzał spod niebieskiej i znów wszystko wraca do normy. Obserwujemy bardzo słaba grę Podhala i niezaprzeczalny prym w ciągu kolejnych minut wiodą gospodarze. Toruń powinien podwyższyć prowadzenie, ale nie jest to drużyna najwyższych lotów i wielokrotnie także marnuje swoje sytuacje. Rajski to ostoja w naszej bramce, ale ileż można? Za drugim razem Baranyk okazuje się lepszy i powiedzmy sobie szczerze – dochodzi do tragedii. Prowadziliśmy dwoma bramkami – po trzydziestu dziewięciu minutach - dwoma przegrywamy. W międzyczasie mamy swoje strzały, ale wszystkie skutecznie powstrzymuje „Plaster”. Bardzo szkoda także sytuacji z ósmej minuty, kiedy w zasadzie atakuje trzech Podhalan na jednego Torunianina i żal patrzeć jak Różański fenomenalnie nie trafia w odsłonięty już narożnik bramki rywala. Gdy po bramce Baranyka wydaje się, że Podhale nie zdziała już wiele, Szumal zdobywa kontaktową bramkę zaledwie po trzydziestu sekundach! Ogromne brawa dla Szarotek za tą akcje, gdyż była ona nam potrzebna jak kropla wody na wysychającej pustyni. Przed nami trzecia tercja i ona pokaże czy Szarotki są warte utrzymania w ekstraklasie.
Niestety ostatnia odsłona to lustrzane odbicie koszmarnej gry Szarotek ze wszystkich poprzednich dotychczasowych spotkań. Na lodzie przez długi czas nie dzieje się już w zasadzie nic ciekawego. Dopiero w dwunastej minucie oglądamy pierwszy naprawdę groźny strzał w wykonaniu Kuchnickiego. Ostatnie dziesięć minut spotkania to kolejne gwoździe wbijane w wieko trumny Podhala. Zawodnicy pozbawieni nadziei oddają pole gry rywalom,a ci, co parę minut kolejnymi bramkami grzebią w dołku największą legendę Polski w hokeju na lodzie. Najbardziej cieszy się Marmurowicz po zdobyciu swojego gola uderzając całym ciałem o pleksi. Ma, z czego, gdyż jego drużyna w ogólnym rozrachunku zasłużyła na pozostanie w PLH.
//Marcin Rakowski
Nesta Karawela Toruń - MMKS Podhale Nowy Targ 7:3 (2:2, 2:1, 3:0)
0:1 - Neupauer - Bryniczka 4'55 5/4
0:2 - Jastrzębski - Ziętara - Różański 10'29
1:2 - Wróbel - Dzięgiel - Ziółkowski 17'07
2:2 - Jankowski - Wróbel - Ziółkowski 19'48
3:2 - Baranyk - Bluks - Bomastek 20'37
4:2 - Baranyk - Bomastek 38'19
4:3 - Szumal 38'45
5:3 - Jankowski - Baranyk - Smeja 53'33
6:3 - Marmurowicz - Dzięgiel 54'27
7:3 - Koseda - Jankowski - Ziółkowski 59'30 5/4
Źródło: mmks-podhale.pl